MMP U-18 - SChLF nie wyszedł z grupy, Rekord z kolejnym mistrzostwem (relacja, zdjęcia, video)

MMP U-18 - SChLF nie wyszedł z grupy, Rekord z kolejnym mistrzostwem (relacja, zdjęcia, video)

W weekend w Bochni rozegrano Finały Młodzieżowych Mistrzostw Polski U-18 w futsalu. Zespół SChLF Chrzanów w grupie kolejno pokonał 3-2 Futsal Przeworsk, zremisował z Piastem Gliwice 2-2 i w decydującym meczu uległ Unisław Team 2-4. Chrzanowianie nie wyszli więc z grupy.

Złotym medalistą został Rekord Bielsko-Biała, srebro sensacyjnie wywalczyła Trzebinia, a brąz Sobek Kraków. Dopiero na czwartej pozycji uplasowali się gospodarze z Bochni.

Chrzanowianie na mistrzostwa do Bochni pojechali po słabych eliminacjach gdzie w sześciu meczach zdobyli zaledwie sześć punktów pokonując dwukrotnie Elmar Jędrzejów. Ciężko było spodziewać się więc cudów, ale zespół zapowiadał walkę o jak najlepsze zaprezentowanie się podczas turnieju. Ekipa do Bochni wyjechała w piątek rano by przed południem zakwaterować się w położonym tuż przy hali Hoteli Nowa Bochnia. Dzieki temu zawodnicy mogli w spokoju przygotowywać się to spotkań korzystając m.in z hotelowego SPA czy smacznych posiłków.

SChLF rozpoczął rywalizację w grupie B. Mecz z Przeworskiem był wyrównany i oba zespoły miały swoje doskonałe sytuacje. Do przerwy gole jednak nie padły. W drugiej odsłonie rezultat otworzył Dzierwa, a po skutecznej kontrze Jochymka SChLF prowadził 2-0. Chrzanowianie mieli okazję na podwyższenie, ale przedłużonego karnego Dzikowskiego wybronił bramkarz. Przy dobitce Domagała faulował bramkarza rywala i to Przeworsk miał okazję na złapanie kontaktu z dziesięciu metrów. Piłka po strzale poszybowała jednak nad poprzeczką. Przeworsk starał się złapać kontakt, ale długie zagranie Kapci do Kity i jego precyzyjny strzał zaowocowały trzecią bramką. Rywale się jednak nie poddali i w ostatniej minucie najpierw wykorzystali bierność w defensywie Kapci, a po chwili przedłużonego karnego i złapali kontakt. SChLF utrzymał jednak prowadzenie i po dobrym, ale nierównym meczu zainkasował komplet punktów.

W drugim grupowym meczu SChLF zmierzył się z Piastem Gliwice. Rywale od początku nie kwapili się do ataku co przy defensywie naszej drużyny wyglądało w pewnym momencie kuriozalnie. Gracze Piasta podawali piłkę na własnej połowie bez żadnej chęci stworzenia akcji ofensywnej. W końcu SChLF postanowił zakończyć tę farsę i podszedł do rywala. Ten z czasem przedarł się pod pole karne Burzeja, który został pokonany strzałem z ostrego kąta, a po chwili było już 0-2. W drugiej połowie SChLF zaczął grać w przewadze co przynosiło rezultat, ale w końcówce utrzymywał się stan 1-3. Kontakt złapał Kapcia, a w samej końcówce atomowym strzałem popisał się Jochymek i SChLF uratował remis. Inne mecze grupy spowodowały, że Piast, który w ostatnim meczu pokonał Przeworsk z 5 punktami zapewnił sobie awans. SChLF mierzył się z zaprzyjaźnioną drużyną Unisław Team, ale o sentymentach nie mogło być mowy. Chrzanowianie mieli na koncie 4 punkty, a Unisław 1 więc wygrana dawała rywalom awans. Stawka spotkania chyba przerosła graczy z Chrzanowa. Zagrali bowiem najsłabszy mecz co przy dobrej postawie rywala spowodowało, że do przerwy Unisław prowadził 2-0. Po przerwie ponownie wycofano bramkarza, ale Szerbart pokonał Przepiórkę i zrobiło się 0-3. Kolejne minuty pokazały jednak, że punkt dający awans jest do ugrania. Nadzieja pojawiła się szczególnie kiedy dwa razy akcję na dalszym słupku zamknął Domagała. Niestety niedokładne podacie Kapci skończyło się przechwytem Komura i strzałem do pustej bramki. Wynik 4-2 utrzymał się do końca i to podopieczni Jerzego Siemienieckiego awansowali do ćwierćfinału.

SChLF grał podczas turnieju solidnie, ale wiele akcji kończyło sie stratami. Te straty dawały gole lub szanse na nie rywalom. Brakło także pazura w ostatnim starciu i kogoś kto sam weźmie ciężar gry na siebie choć woli walki i ambicji nikomu odebrać nie można.

SChLF Chrzanów w Bochni zagrał w składzie: Pieczonka, Burzej - Jochymek, Przepiórka, Kapcia, Dzierwa, Skórzewski, Kaczmarski, Kita, Dzikowski, Żegleń, Domagała, Policht, Madoń

Rywalizacja w innych grupach także była bardzo ciekawa. W grupie A Pniewy prowadziły 4-2 z Trzebinią, ale w ciągu kilkunastu sekund podopieczni Kacpra Ślusarka w samej końcówce doprowadzili do remisu wykorzystując złe decyzje rywali, którzy mieli w posiadaniu piłkę i punkty na wyciągnięcie ręki. Później zgodnie z oczekiwaniami Nowiny uległy Bochni oraz Trzebini, która odbiła sobie niepowodzenia podczas eliminacji (MKS zastąpił w finałach Górala Tryńcza, który wycofał się ze względów finansowych). Sytuację w grupie zaburzył remis Bochni z Pniewami. Wydawało sie, że Red Dragons wygrają z wyeliminowanymi Nowinami i zapewnią sobie awans tym samym mecz Bochni z Trzebinią byłby fascynujący - decydowałby bowiem o awansie do drugiej fazy. Nowiny sensacyjnie jednak wygrały i przed ostatnim meczem zarówno Bochnia jak i Trzebinia były pewne awansu. Nikt nie zamierzał jednak odpuszczać bowiem pierwsza lokata w grupie dawała miejsce w drabince gdzie na Rekord można było trafić dopiero w...finale. Cel osiągnęła Trzebinia ugrywając remis 3-3, a punkt dał przedłużony karny podyktowany za głupi faul Kury na Głuchu. Bochnia w grupie pokazała, że grac potrafi, ale nie potrafiła zdominować rywali co już wtedy nie zapowiadało dobrego końca turnieju.

W grupie C faworytem była Gwiazda i jej dwa zwycięstwa potwierdziły tą pozycję. Emocje w ostatecznej rozgrywce przyniosła porażka GKS-U Tychy z Gwiazdą Flistak Toruń. Gwiazda zremisowała później z kolegami z FC Toruń i o podziale miejsc w czołowej dwójce decydował ostatni mecz Gwiazdy z Tychami. Gwiazda miała pewny awans, ale chciała wygrać grupę aby nie trafić w ćwierćfinale na Rekord. Tychy aby awansować musiały zdobyć trzy punkty i od razu dawały je im pierwsze miejsce. Długo utrzymywał się remis 1-1 aż w końcu Tychy wyszły na prowadzenie. Gwiazda wycofała bramkarza i na 14 sekund przed końcem doprowadziła do remisu radując siebie jak i oglądających mecz graczy z Torunia. Podopieczni Michała Słoniny i Samuela Jani się załamali, ale szybko jednak podnieśli i na parkiecie stało się coś co było znakiem rozpoznawczym tych mistrzostw. Kompletny zwrot sytuacji. Po kilku sekundach Tychy w przewadze oddaly strzał rozpaczy i radowały się z wygranej doprowadzając do rozpaczy graczy z Torunia i do smutku ryali z Rudy Śląskiej.

W grupie D zwycięzca mógł być tylko jeden i niespodzianki nie było. Rekord wygrał pewnie trzy mecze i z kompletem punktów zajął pierwsze miejsce. Na początku dobre wrażenia sprawiało Credo Piła, które długo walczyło z bielszczanami, ale i tak przegrało 0-4 by ulec także pozostałym rywalom. W inauguracyjnym meczu Sobek zremisował z TAF-em 0-0 i o losie tych drużyn decydowały wyniki kolejnych spotkań. TAf wygrał z Credo 2-1, a Sobek rozgromił rywala 5-1 i tym samym zapewnił sobie awans bowiem TAF mimo ambitnej walki nie był w stanie złapać kontaktu z Rekordem, z którym wystarczyło przegrać dwoma golami.

Co ciekawe wszyscy ćwierćfinaliści zostali poprawnie wytypowani w zapowiedzi na naszej stronie przed turniejem.

Fazę pucharową rozpoczął mecz Trzebini z Unisławiem. MKS szybko objął prowadzenie, ale Unisław wyrównał. Zespół, który wyeliminował SChLF odczuwał trudy sobotniego pojedynku. Na parkiecie ledwo co ruszał się Domański, a i inni byli mocno zmęczeni. W końcówce Unisław myślał więc już tylko raczej o dowiezieniu remisu do końca i doprowadzeniu do serii karnych. Tych jednak nie było bowiem najpierw sfaulował Komur, a po chwili popełniono faul przy zasłonie i za każdym razem atomowym strzałem w okienko z przedłużonego karnego popisał się Kaiser zapewniając drużynie w końcówce wygraną i awans do strefy medalowej. 

W drugim ćwierćfinale Piast Gliwice postawił twarde warunki Bochni. Podopieczni Szymona Wesołowskiego podobnie jak w meczu z SChLF potrafili długo utrzymać się przy piłce i długimi fragmentami kontrolować grę nie pozwalając na przejęcie inicjatywy Bochni. Mecz zakończył się remisem i do rozstrzygnięcia potrzebne były karne, które lepiej wykonywali gospodarze. Ich rywala w półfinale wyłonił mecz Rekordu z Gwiazdą. Podopieczni Andrzeja Szłapy szybko objęli prowadzenie 1-0 po golu Hilbrychta, a w drugiej połowie podwyższył Gąsior. Gwiazda wycofała bramkarza co się nie opłaciło, a gola na 3-0 strzałem z własnego pola karnego zaliczył Kałuża. Ostatnim półfinalistą został Sobek Kraków, który po otwartym meczu wygrał 3-2 z Tychami.

Faza półfinałowa była najciekawszą w całych mistrzostwach. W teoretycznie słabszej drabince spotkała się Trzebinia i Sobek. Gracze MKS-u spokojnie prowadzili, ale byli chyba zbyt pewni wygranej bowiem w końcówce drugiej połowy Sobek ruszył z atakiem i najpierw doprowadził do remisu by kilkanaście sekund przed końcem objąć prowadzenie 4-3! Patrząc na wcześniejsze dokonania MKS-u nie było to nic złego i tak okazało się i tym razem. Na niespełna dwie sekundy przed końcem piłkę do siatki skierował Sochacki i MKS wyszedł z opresji doprowadzając do remisu. W karnych spudłowali liderzy Sobka czyli Jawor i Kołton, a dla Trzebini trafili Kaiser i Skrzypek dzięki czemu zespół sensacyjnie awansował do finału będąc pewnym medalu w MMP U-18!

Drugi półfinał był przedwczesnym finałem czyli starciem Bochni i Rekordu mających w składzie 3/4 młodzieżowej reprezentacji Polski w futsalu. Gospodarze, którzy do tej pory nie zachwycali wznieśli się na wyżyny i postawili trudne warunki Rekordowi. W meczu nie brakowało ani goli, ani kontrowersji (m.in. późno odgwizdana ręka przy karnym na 2-2 dla Bochni). Ostatecznie po 24 minutach na tablicy wyników był remis 2-2 i o awansie do finału decydowały karne, które rozgrzały publiczność, która szczelnie wypełniła halę w Bochni. W pierwszej serii nie popisał się Budzyn, ale w drugiej spudłował Bernat. Później wszyscy strzelali już celnie aż do momentu kiedy w siódmej serii skuteczną interwencją popisał się Kałuża, który po chwili zniknął w objęciach kolegów z Rekordu.

Na mecz o 3 miejsce Bochnia wyszła w rezerwowym składzie. Zanim liderzy doszli do siebie po starciu półfinałowym musieli już odrabiać straty. Jak się później okazało Bochnia była już bez energii, a Sobek z aktywnymi Kowalskim i Jaworem strzelał gola za golem nie dając się dogonić gospodarzom. Krakowianie ostatecznie po radosnym meczu wygrali 8-6 zdobywając niespodziewanie brązowe medale. Sobek przed turniejem był jednak postrzegany za czarnego konia mistrzostw i to potwierdził. Mało kto spodziewał się jednak, że będzie w stanie pokonać Bochnię.

Prawdziwym czarnym koniem turnieju była jednak Trzebinia. Gracze MKS-u to co mieli zrobić w czasie turnieju już zrobili i w finale byli tylko tłem dla Rekordu, który wygrywał 7-0, a honorowe trafienie w samej końcówce dla MKS-u zdobył Kaiser potwierdzając tym samym swoją świetną postawę w czasie turnieju. W finale moc pokazał natomiast kapitan Rekordu Damian Hilbrycht. Jego cztery gole namieszały w klasyfikacji strzelców. Z nagrody MVP trzeba było go zmienić bowiem na króla. Dogonił bowiem Jawora (później uczynił to także Kaiser).

Damian Hilbrycht jako kapitan Rekordu decydował o ofensywie tego zespołu zostając królem strzelców turnieju, MVP został Krzysztof Kaiser zdobywający najważniejsze bramki dla MKS Trzebinia-Siersza, a najlepszym bramkarzem wybrano Michała Kałużę, który nie tylko bronił, ale także strzelał gole dla Rekordu.

Sensacji nie było i mistrzostwa wygrała drużyna, które je wygrać miała czyli Rekord dysponujący najlepszą i najrówniejszą kadrą. Z pewnością na więcej liczyli gospodarze. Czwartego miejsca za katastrofę uznać nie można, ale z pewnością każdy w Bochni liczył na medal. W przekroju całego turnieju zespół na miarę swoich możliwości zagrał chyba jedynie z Rekordem. Wiele innych spotkań pokazało jak ważna jest walka do końca, w wielu wynik zmieniał się w samej końcówce, a o rezultacie decydowała gra w przewadze czy przedłużone rzuty karne tak charakterystyczne dla futsalu.

Turniej pokazał także, że wprowadzenie eliminacji do mistrzostw w województwach byłoby jakąś abstrakcją i krzywdą dla wielu zespołów. W czołowej ósemce były bowiem cztery kluby ze Śląska, trzy z Małopolska i jeden z województwa Kujawsko-Pomorskiego. Wiele województw nie miało swoich przedstawicieli nawet w eliminacjach. Ciężko jest bowiem krzywdzić tych najlepszych tylko po to aby na siłę popularyzować futsal w ośrodkach gdzie nie ma nim totalnie żadnego zainteresowania. Obecna formuła eliminacji wydaje się być odpowiednia. Trzeba jednak oczywiście doprowadzić do sytuacji aby zgłoszonych drużyn było nieco więcej bowiem to Grand Prix przy 4 drużynach w grupie jest najbardziej miarodajne (wtedy powinno się rozegrać 3 lub 4 turnieje eliminacyjne).

ORGANIZACJA:

Przyznanie turnieju BSF Bochnia było dobrym posunięciem. Dostało go bowiem środowisko zafascynowane na punkcie futsalu. W dodatku gospodarze dysponowali mocną drużyną. To dzięki temu wszyscy uczestnicy imprezy z Bochni zapamiętają jedno - PEŁNE TRYBUNY! Te pękały w szwach już podczas ostatniego meczu grupowego Bochni z Trzebinią. Wtedy kibice mecz oglądali jeszcze w ciszy, jak w teatrze. Kiedy przyszła faza pucharowa pojawił się doping, okrzyki i emocje czyli wszystko to czego potrzebują piłkarze na boisku. Widać więc, że organizatorzy zadbali o odpowiednią promocję imprezy. Była profesjonalna sesja zdjęciowa na plakaty meczowe czy wydarzenie na Faceeboku. Największym magnesem dla kibiców z pewnością była jednak chęć świętowania sukcesu wraz ze swoją drużyną. 

Organizatorzy zadbali o odpowiednią liczbę osób obsługi technicznej, dobrze zaopatrzony vip room czy elegancją kolację dla kierownictwa drużyn, podczas której niczego nie brakowało. Zespoły kwaterowały się w wybranych przez siebie hotelach, ale ceny wynegocjowane przez BSF w dwóch największych w pobliżu hali były tak atrakcyjne, że grzechem było nie korzystać z oferty hotelu przy hali oraz przy kopalni.

Wszyscy zawodnicy otrzymali pamiątkowe koszulki (nie zabrakło ich także dla trenerów), a organizatorzy w ramach przekazanej pamiątki z mistrzostw przygotowali zespołowe zdjęcia drużyn (tutaj ich wręczenie dla zespołów odpadających z rywalizacji mogłoby się odbyć bardziej oficjalnie).Fotografie zostały zrobione także sędziom, ci jednak zasugerowali ich wręczenie poza splendorem zakończenia imprezy.

Organizatorzy przygotowali także uroczystość otwarcia z defiladą drużyn (szkoda, że zabrakło na niej Rekordu). W jej czasie szwankowała trochę komunikacja na linii spiker i osoby decydujące o wyjściu drużyn, ale w ostatecznym rozrachunku wszystkie drużyny zostały dostatecznie przedstawione. Spiker zajmujący się także oprawą muzyczną rozkręcał się z meczu na mecz i w niedzielę czuł już klimat futsalowych zmagań. Miał wtedy więcej pracy bowiem zagrzewał do boju publiczność oraz prezentował zespoły taneczne. Kilka grup z Tarnowa przez cały dzień dawało bowiem bardzo ładne i profesjonalne pokazy w przerwach spotkań.

Podczas dekoracji poza nagrodami od PZPN wyróżnieni zawodnicy otrzymali także upominki (koszulka i ortalion) od gospodarzy zmagań. Brakło niestety nagród rzeczowych dla medalistów. Dobrym rozwiązaniem jest także wystrzelenie confetti przy okazji wręczenia pucharu za pierwsze miejsce (którego w Bochni zabrakło). Na plus należy zaliczyć natomiast atrakcje dla kibiców w postaci rzucanych przez gospodarzy w trybuny koszulek od jednego ze sponsorów.

Podczas turnieju były robione także zdjęcia na profil BSF czy do lokalnych mediów. Brakowało jednak informacji od spikera czy w wydarzeniu że takie relacje czy zdjęcia można śledzić w takim, a takim miejscu. Wtedy ich oglądalność przez zawodników z pewnością byłaby większa. organizatorzy nie oszczędzali na transmisji. Telewizja Sfera, która przygotowała relację z trzech na cztery (poza Białymstokiem) finały MMP chłopców po raz kolejny stanęła na wysokości zadania.

Uroczystość zakończenia swoją obecnością zaszczycił asystent Adama Nawałki w sztabie reprezentacji Polski - Bogdan Zając. Zaproszenie znanego byłego zawodnika, a obecnie trenera to ciekawe posunięcie organizatorów. Szkoda, że nie pojawili się wcześniej awizowani Gerard Juszczak, Jacek Matyja i Mirosław Szymkowiak. Jak widać w takich przypadkach lepiej zaskoczyć przybyciem gości niż niemiło się rozczarować w czasie samej imprezy.

Zmagania obserwowali także trenerzy kadry U-19 Łukasz Żebrowski i Artur Gadzicki. Miejmy nadzieję wyróżniający się zawodnicy trafią do kadry przy najbliższym zgrupowaniu i nie będzie przy powołaniach takiego błędu jak przed rokiem kiedy w reprezentacji podczas pierwszego zgrupowania zabrakło m.in. Igora Borowicza.

- https://photos.google.com/share/AF1QipMp_sguSwJhbbha4UQkbKfiU3-A_EqfVrNEbBLgn01DXUvf_8wJENH4Evpzy4I-gw?key=TWJxUy10THl0aTlyRjFTeDd3VE1vUGdrRGxWSUpB - Galeria część 1

https://photos.google.com/share/AF1QipNiXnjiJDzooy1aYxmj-wV3IzDFimUT5DHljMlMiWreuSgKEhfuc4OlauB62-ClgA?key=OXZOSXlmTl9OT2VoQTlZLVVKRWJvaXFxTGFEUmhn - Galeria część 2

Mecze z 1 dnia:

Mecze z 2 dnia:

Mecze z 3 dnia:

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości